Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zrobić uwagę, że nic nie powraca, że świat nie idzie już wiedziony na paskach przez jednę klassę narodu, ale o swéj sile, domagając się praw równych... Przywileje nie istnieją.
— Ale przyznasz mi pan, przerwał brunet, że społeczeństwo nawet bez żadnych przywilejów, same sobie zostawione, musi się zawsze rozdzielić na klassy, na organiczne swe części żywotne...
— Tak, ale do tych klass prawo będzie dawać intelligencya, nie zważając na pochodzenie.
— A tradycye! zawołał gospodarz, uszanujcież tradycye!
— Zgoda, ale całéj klassy narodu na straży tradycyi czy nie za wiele? — Dosyć byłoby jakiejś jéj cząstki jak w Anglii... A ta klassa wybrana jeśli się odżywiać nie zechce...
Boakoam głową kiwał.
— Wszystko w rumel, rzekł, chłopi, my, żydzi, cyganie...
— I mieszczanie, dodał Jakób.
— I najczystsza fina fleur arystokracyi.
— Z otrębiami razem...
— Jeśli się panowie zlękniecie otrębi, rzekł Jakób, mąkę wiatry rozniosą.
— Wszystko to bałamuctwa, nowe teorye i dok-