Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie wszyscy, idea z którą szedłem do współbraci nie przyjęła się, może ją kto inny szczęśliwszy podejmie; łzy mi napełniły oczy, poruszyła się pierś. I ot jak powiedziałem sobie: pójdę z nimi; mogęż piękniejszą umrzeć śmiercią? święciéj zginąć jak spłacając dług krwi za braci moich?
„W innéj chwili mego życia możebym był się zawahał, teraz taką czczość w niém czuję, taki brak celu! takie zniechęcenie, że na pierwszą myśl tę odżyłem, krew popłynęła chyżéj.
„Nie miejcie mi tego za złe, ani dziwujcie się temu że z góry nie wierząc w to powstanie, w ten odzew do siły; odmówiwszy grosza na ten cel, poświęciłem mu siebie i życie. Nigdym nie mógł podsycać rewolucyi przed jéj wybuchem, ale gdy nieszczęśliwy naród powstał, ujął za broń, gdy poczuł że potrzebuje nową kartę rozpaczy w dziejach krwią zapisać — obowiązkiem mym było stanąć tu za braci Izraelitów razem w szeregu i rzec: Oto jestem ja — żyd.
„Nie potępiajcie mnie, chciejcie zrozumieć.
„Nie wierzyłem w powodzenie téj walki, jestem pewny i dziś zwycięztwa Moskali, nie dla ich liczby może, ale dla tego że naród nie cały wstrząsł swe kajdany, nie cały czuje jako jeden człowiek, roz-