Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ono nas odepchnęło od siebie. Znacie panowie listy sekretarza jego do Mathiasa Rosena, w nich wypowiedziano wojnę w sposób nie zostawujący wątpliwości że nam praw obywatelskich odmawiają... Chcą byśmy się do nich wkupili, a my na téj ziemi siedząc od wieków z prawa przyrodzonego mamy też przywileje co i oni; to są feudaliści, to ultramontanie, to fanatycy... Wojna to wojna! nie mięszajmyż się i stójmy na boku...
Mówił tak urywanemi wyrazy a gniewnie, Henryk go powstrzymał.
— Przecież widzisz pan, że tego samego Rosena, któremu łysy pan sekretarz tak uszczypliwie odpowiadał, wybrano do delegacyi... Trzeba kuć żelazo póki gorące.
— Ale z tego żelaza nic nie będzie, chyba dla nas pęta! przerwał Mann. To ludzie niepoprawieni. Jak całą szlachtę diabli wezmą, dopiero zrobimy zgodę.
— Rząd moskiewski tegoby tylko i pragnął, odparł Bartold, ale szlachty nie tępić, nie niszczyć, odmienić ją i do odrodzenia zmusić należy; naówczas ona lepiéj zrozumie swój interes, podamy sobie ręce szczerze....
— To ślepi ludzie, przerwał Mann, mojém zda-