Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że się już i łzy przez nie przelały. Teraz z trwogą jakąś spoglądała na ojca.
Rachel ze starszą swą córką odmówiwszy modlitwę zapalała świeczniki i lampy, a podniosłszy ręce zawołała:
— Bądź pochwalon Jehowa, Boże nasz, królu świata, któryś nas przykazaniami swemi ubłogosławił i nakazał nam zapalać światła świąteczne.
Nastąpiły inne modlitwy ciche, głośniejsze, dom cały gorzał światłami i brzmiał śpiewy, kobiety także czytały z ksiąg.
Ale Jankiel wyszedł raz jeszcze do synagogi, niezbyt od domu oddalonéj, a Rachel z córkami i sługami kończyła przygotowania do wieczerzy. Zasłany był biały obrus, zastawione talerze i misy... wszystko się stroiło na przyjęcie królowéj Sabbathu. Dwa z upieczonych chlebów sama gospodyni położyła na stół i pokryła je białym ręcznikiem. Było to przypomnienie Manny zesłanéj na puszczy, pokrytéj rosą jak chleb osłonięty był płótnem białém.
Na stole stały już i dwa z woskowemi świecami lichtarze srebrne, staréj formy; gdyż do świateł w tym dniu szczególna przywiązuje się waga.
Stary pozostał znów dosyć długo w domu modlitwy, a gdy obrzęd poświęcenia wina dla obcych