Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

torty z cukierni, czy wszystko było w porządku, czy tam jeszcze czego nie brakło. Zaproszonych kobiet nie było wiele, bo kółko znajomych gospodyni bardzo było szczupłe; Muza, Tilda, parę pań średniego świata, które, choć po cichu, przyznawały się jeszcze że były żydówkami. Mężczyzn zeszło się więcéj, pomiędzy nimi jednak nie było Manna, który na ten wymysł ramionami ruszał, ani ojca Tildy, gniewających się na te — żydowszczyzny kapcańskie, jak oni je nazywali.
Jakób przyrzekł tylko parę legend talmudycznych odczytać, resztę czasu zająć miała rozmowa i muzyka. Ciekawość sprowadziła tu Krudera który wszędzie być musiał gdzie się trochę ludzi zebrało i Iwasia który już po Warszawie się kręcił a chciwy był wszelkiego życia i Wilka, który myślał korzystać ze zręczności dla zdobycia prozelitów i wielu innych.
Henryk przybył dla żony niby, w istocie więcéj dla Muzy, przy któréj krześle coraz częstszym był gościem. Dla niego też mieszkanie Wtorkowskich w domu przez Jakóba zajmowanym było pożądaném; odwiedzał często przyjaciela a zachodził tylko po drodze do pani Wtorkowskiéj, która obawiając się go nieco, zaczynała dlań być kwaskowata. Wpadł-