Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spytała po chwili Muza. Czy pan zawsze jesteś tak poważnym jak byłeś w młodości?
— Zawsze tak nudny jak byłem, rzekł Jakób, z tą różnicą może iż z wiekiem przymiot ten jeszcze wzrósł we mnie....
Tilda słuchając rozmowy, sama nie wiedziała czemu serce jéj biło gwałtownie. Zdala patrząc ojciec Symon kręcił głową, miał przyjacielskie dla Jakóba serce, odwiedziny te go niepokoiły. Począł przechadzać się, lawirować, stanął przy fortepianie; kobieta instynktem poczuła w nim nieprzyjaciela, dywersyą jakąś zrobiło to, że ją zaraz gwałtownie napadnięto aby grała.
— A! ja tak lubię muzykę, że mnie nie potrzeba prosić! zawołała rozrachowując że dać się długo błagać byłoby zbyt pospolitém. Usiadła do fortepianu.
— A! to mój ukochany Schumann!
I poczęła jednę z tych dziwnych fantazyi marzyciela, z których nut jak krwi strugi boleść płynie... i tryska....
Grała cudownie, z wyrazem wielkim, komedya w niéj obejmowała nawet muzykę, umiała odegrać czucie wybornie, choć go w sobie nie miała.
Oklaskami żywemi okryto virtuozkę a Tilda