Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bez Boga nic, odparł Jakób, ale myśmy powinni być posłusznemi narzędziami jego.... Do robienia grosza nie czuję powołania, mam go dosyć.
— Kiedy mu się zachciało być Akibą, na to nie ma rady, rzekł Symon, ale czy ty wiesz, że dziś gdyby w istocie kto i zasiał Akibę, taki grunt że się albo Börne lub Heine urodzi; a być Heinem w książce... ładnie, na świecie... niewygodnie.
— Ja nie cierpię Heinego! zawołał Jakób.
Wszyscy okrzyknęli ze zgrozą i oburzeniem przeciw świętokradzcy.
— Dla czego ty go nie cierpisz, odparł Symon, on z Kladderadatschem najlepiéj przedstawiają dzisiejszego ducha żydowskiego.
— I dla tego go nie cierpię, dodał Jakób, bo ten duch jest mi antypatycznym. Jakiż to duch? duch zniszczenia, rozpusta słowa, rozpusta myśli, zwątpienie, sceptycyzm, szyderstwo, chłód, dobrowolne upodlenie. Choć ubrane w perły i dyamenty dowcipu i talentu są one chorobą i zgnilizną. — Z tego to stanu właśnie radbym was wywieść, bo jest przepowiednią śmierci, bo jest konania chrypką.
Symon stanął naprzeciw niego i głową kiwał.
Azatém Finis Judaeorum.
— Tak, mówił Jakób, Finis Judaeorum et Ju-