Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wnie w Dreznie za złe nie poczytał, obliczywszy, ileby za to wziąć można talarów.

Mamy nadzieję, że z dobrze zrozumianym postępem pierwiastki cielesne zawarte w królu stworzenia, (który często wygląda na najlichszego sługę), zużytkowane zostaną. Trochę tylko poczekajmy.

Darujecie mi może ten sarkazm... W istocie cmentarze wszystkie w Dreznie ślicznie wyglądają, dobrze są utrzymywane, a rodziny zmarłych nieustannie noszą na groby wieńce, kwiaty, wazoniki... Spotykam codzień te poczciwe żałobne pochody. Często dziatki maleńkie dźwigają ojcom i matkom rozkwitłéj trochę zieleni; a na cmentarzach u nich tak jakoś wesoło, jak gdyby w istocie w inny świat wierzyli!