Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

świeżo wyszedł z pod prasy, ale nawet go nie słyszałem. Wiem tylko, że wykrzykiwał, przeciągając śpiewnie cztero-stopowe jamby, rymy dzwoniły, jak bębenki — pusto, głośno, jednostajnie, a ja patrzałem na Zeneidę, usiłując napróżno wytłómaczyć sobie znaczenie jéj słów ostatnich.

„Albo może rywal tajny
„Zwyciężył mię nagle?“

Podniesionym głosem wykrzyknął Majdanow, i oczy moje w téj chwili spotkały jéj spojrzenie.
Zeneida szybko spuściła powieki i zarumieniła się zlekka. Spostrzegłem to, i dreszcz chłodny przebiegł mię od stóp do głowy. Ogarnęło mię przerażenie. Zazdrosny byłem zawsze, lecz teraz dopiero przemknęła mi myśl straszliwa, że ona mogła pokochać.
Boże, o Boże, ona kocha!...




ROZDZIAŁ X.

Rzeczywista męczarnia zaczęła się dla mnie od téj chwili. Łamałem sobie głowę, myślałem i przemyśliwałem, starając się rozwiązać zagadkę, a zarazem nieodstępnie, choć skrycie, o ile mogłem, śledziłem każdy krok Zeneidy.
Zmieniła się zupełnie, to było widoczném. Wychodziła teraz sama na spacery i długo nie powracała. Często nie pokazywała się gościom, i godzinami całemi siadywała zamknięta w swoim pokoiku. Dawniéj tego nie bywało.
Zauważyłem to wszystko i wydało mi się, że jestem bardzo przenikliwym. „To ten? a może tamten?“ — zadawałem sobie co chwila pytanie, i z trwogą przebiegałem w myśli wszystkich jéj wielbicieli. Hrabia Malewski, choć ze względu na Zeneidę było