Strona:Iliada2.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naylicznieysze narody twą sprawuiesz władzą.        75
A kiedy się wybrani wodzowie zgromadzą,
Naylepszą radę przyymiesz, iaką natchną nieba.
Ach! iak dziś Grekom rady rostropnéy potrzeba!
Troianin ognie pali przy okrętach blisko:
Któż zimno patrzeć może na to widowisko?
Ta noc lub zgubi woysko nasze, lub ocali.„
Tak rzekł: a wszyscy iego radzie się poddali.
Wraz się na straż rycerze wyprawiaią młodzi:
Nestora syn, Trazymed naypiérwszy wychodzi,
Za nim Jalmen, Askalaf, Marsa dzielne syny,
Afarey i Deipir, i śmiałemi czyny
Sławny Meryon, siódmy zacny syn Kretona.
Idzie młodzież długiemi dzidy uzbroiona;
Siedmiu wodzów, swéy rocie każdy przewodniczył,
Każdy, pod swoią władzą, sto młodzieńców liczył.
Z bronią w ręku, przy rowie i murze zasiedli.
Tam zapalili ognie, i wieczerzą iedli.
Agamemnon w namiocie swoim stół zastawia,
I naycelnieyszym wodzom wdzięczną ucztę sprawia:
Nikt sobie tam smacznego pokarmu nie szczędził,
A gdy głód i pragnienie każdy iuż odpędził;
Starzec, z mądrych maiący rad powszechną sławę.
Gorliwy o narodu Achayskiego sprawę,
Zaczął swoie wykładać myśli w tym sposobie.
„Królu! od ciebie zacznę i skończę na tobie.