Strona:Ibanez - Czterech Jeźdźców Apokalipsy 02.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znaczającemi stanowiska wojsk walczących. Każdy dziennik zmuszał Hiszpana do wpięcia nowej porcji szpilek w mapę do całego szeregu komentarzy, tchnących optymizmem, którym żadne bomby zachwiać nie mogły.
— Weszliśmy do Alzacji: bardzo dobrze!... Zdaje się, że teraz opuszczamy Alzację: Doskonale! Zgaduję przyczynę... To dla tego, by wejść lepszą stroną, następując na nieprzyjaciela z tyłu. Powiadają, że Liège upadło. Kłamstwo!... A jeżeli upadnie, mniejsza z tem... Szczegół... nic więcej... Pozostają inni!... inni!.. którzy zbierają się od Wschodu i tylko patrzeć wejdą do Berlina.
Przekładał też nad wszystkie inne, wieści z rosyjskiego frontu; chociaż mozolił się w pocie czoła, wyszukując na mapie poprzekręcane nazwy tych miejsc, gdzie dokonywali swych sławetnych czynów uwielbiani kozacy.
A w trakcie tego Juljan szedł za biegiem swoich myśli. Margarita!... Wróciła nareszcie, a mimo to zdawała się żyć w coraz większem oddaleniu od niego.
W pierwszych dniach mobilizacji krążył w pobliżu jej domu, pragnąc oszukać swą żądzę tem złudnem zbliżeniem. Margarita napisała do niego, zalecając mu spokój. Szczęśliwy on! że, będąc cudzoziemcem, nie zazna skutków wojny. Jej brat, rezerwowy oficer artylerji miał jechać lada chwila. Matka, która dotąd mieszkała z tym synem bezżennym, okazała w ostatniej godzinie zdumiewającą pogodę ducha, ona, która tonęła od rana do nocy we łzach, kiedy wojna była