Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/496

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jedynie mógłby usprawiedliwić jej małość w stosunku do ogromnej twarzy i postaci halabardnika odsuwającego tłum — jeśli bowiem artysta pragnął ją przez proporcję rysunkową wsunąć bardziej w głąb, należało to uwydatnić w malowaniu. Takiż sam błąd perspektywiczny widzimy w stosunku tejże samej kobiety do głowy mężczyzny wyglądającego spomiędzy filarów. Ten jest znacznie dalej, a jednak głowa jego prawie jest większa od stojących bliżej. W ogóle w większości postaci albo perspektywa jest zaniedbaną, albo koloryt fałszywy. Prawa strona obrazu jest zacieśniona; brak tam powietrza, swobody. Jest to masa dość konwencjonalna, wśród której brak oryginalnych postaci. Artysta wysiliwszy się na środkową grupę, traktował lekko boczne, jakby miały służyć tylko do zapełnienia boków. Jest to błąd, bo właśnie ci świadkowie barbarzyńskiego obyczaju mają dopełniać jego charakteru. U Rossowskiego tak było. Herncisz zaś miał nawet więcej pola do tworzenia rozmaitych wyrazów. Jego dramat odgrywa się, miarkując po strojach i perukach, w czasach późniejszych — można więc było ludzi podzielić na zwolenników i przeciwników, w imie ludzkości, dawnego obyczaju, przez co obraz zyskałby na ożywieniu. Powtarzamy jeszcze raz, że obraz, mimo wszystkich wad w rysunku i kolorycie, jest piękny, że znamionuje talent, ale brak mu jakoś szczerości. Być może, że pierwszy do niego pomysł zarysował się w wyobraźni p. Herncisza pod wpływem Skazanej; więc — chociaż dzięki talentowi artysta uniknął naśladownictwa wprost, przecie jednak wrażenia otrzy-