Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/489

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

danda est!. — Komedia oczywiście nosi i nosić na sobie musi wszelkie ślady literackich pierwocin. Brak w niej znajomości sceny, pisarskiej wprawy, oryginalnej obserwacji i jednolitości. Osoby wchodzące w grę nie są powiązane jedną ogólną ideą, stają natomiast luźnie lub grają rolę dopełnień w personelu, częstokroć zupełnie zbytecznych. Nie potrzeba było wprowadzać rodziców, służących i krewnych doktora Władysława, aby przekonać czytelnika, że los jego jest ciężki, praca na utrzymanie całej rodziny wyczerpująca. Ten cały stosunek można było zamknąć w kilku wierszach opowiadania; osoby te bowiem w komedii ciężą — a na przebieg i rozwiązanie akcji nie wpływają. Być może, że autorowi chodziło o zaznaczenie niesmaku, z jakim nawet i te najbliższe Władysławowi istoty patrzą na kochaną przez niego kobietę — rozwódkę. Ale i w tym razie cel nie został dopięty, bo stosunek np. matki Władysława, Marty, do Eugenii nie tyle jest wyrazem poglądu zwykłych kobiet na rozwódki, ile szeregiem sprzeczek między gadatliwą staruszką a nerwową damą. Pan Mikołaj, ojciec Władysława, i krewny jego, Przybulski, są zupełnie piątemi kołami u wozu. Gdyby to jeszcze były figury wysoce typowe — można by je usprawiedliwić, ale przeciwnie, są to dość blade i komunalne sylwetki. Trzeci akt dzieje się na wsi u jenerałowej, krewnej kochanki Władysława, i tu znowu widzimy szereg postaci komparsowych, nie mających związku z akcją; sama jenerałowa byłaby niezłą, gdyby nie to, że podobne typy lub blisko im pokrewne widzieliśmy już nieraz na scenie. Główne figury: Władysław