Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wówczas umilkł, ale ręką dawał znak, że jeszcze nie skończył, i że zacznie na nowo jak odetchnie.
Jakoż po chwili ozwał się znów, ale cichszym już i zachrypniętym głosem:
— Wrócicie! wrócicie! Buonaparte to Samson, który zburzy świątynię tyraństwa, choćby sam miał zginąć pod gruzami. Wspiera go własny jenjusz, ale wspierają i takie siły, przeciw którym nie wskórają żadne austrjackie zakazy, ani żadne ukazy po tamtej stronie Wisły. Musi zwyciężyć ten, który ma pomocników nawet we wrogich sztabach. A wam powiadam, że wrócicie, a wraz z waszym powrotem zrodzi się nowa Polska. Zacznie się od zagłady Austrji, a potem pójdzie dalej. Na imię wam: zwycięstwo. Ale czy myślicie, że zwycięstwo będzie waszą jedyną zasługą? Nie! Waszą drugą, równie wielką, będzie to, że przyniesiecie do kraju nowe pojęcia i zaprowadzicie nowy ład. Przyszła Polska nie ma być magnacką, ani, jak jeszcze niedawno była, jezuicką, ani szlachecką, jeno panem i zwierzchnikiem ma być w niej, tak jak we Francji — lud!... Wolność, równość i braterstwo! Sejm czteroletni, ustawa trzeciego maja, to dopiero pierwsze litery abecadła. Trzeba pójść dalej, aż do końca choćby tę odrodzoną Polskę przyszło w krwi współobywateli wykąpać!
Tu podniósł chustkę do ust i odjął ją z czerwonemi plamami. Nastało dość przykre milczenie. Cywiński i Marek słuchali słów Nurskiego z niechęcią, albowiem ta kąpiel ze krwi współobywateli, w której tak niedawno nurzała się Francja, napeł-