Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie zupełnie z wozu. Ciotka Attkins i ciotka Grosvenor, myśląc, że jest chora, otoczyły ją pieszczotami i staraniem. Ja tylko jeden wiedziałem, co się to znaczy i że to ani słabość, ani udręczenie sumienia, ale to walka istoty niewinnej z tem przeczuciem, że jakaś siła nowa a nieznana porwie ją i poniesie, jako liść, gdzieś daleko. To było jasnowidzenie, że już niema rady i że prędzej czy później przyjdzie osłabnąć i oddać się na wolę tej siły i zapomnieć o wszystkiem, i tylko kochać.
Dusza czysta ociąga się i boi na progu miłości, ale, czując, że go przestąpi, słabnie. Liljan więc była jakoby snem zmorzona; mnie zaś, gdym wyrozumiał to wszystko, radość tamowała prawie dech w piersiach. Nie wiem, czy było poczciwe to uczucie, ale, gdym rankiem przelatywał koło jej woza, widząc ją taką złamaną jako kwiat, czułem coś takiego, co czuje drapieżny ptak, gdy pozna, że mu już gołąb nie uciecze. A przecie temu gołąbkowi nie zrobiłbym krzywdy za żadne skarby świata, bo zarazem miałem w sercu litość ogromną. Dziwna rzecz jednak: mimo najsłodszych uczuć dla Liljan przeszedł nam dzień ten cały, jakby we wzajemnej urazie, a przynajmniej w zakłopotaniu wielkiem. Łamałem sobie głowę, w jaki sposób możnaby choć na chwilę być z Liljan sam na sam, i nie umiałem nic znaleźć. Na szczęście przyszła mi w pomoc ciotka Attkins, oświadczając, że maleńka potrzebuje więcej ruchu, i że siedzenie w zadusznym wozie szkodzi jej zdrowiu. Wpadłem na myśl, że powinna jeździć konno, i kazałem Simpsonowi osiodłać dla niej konia, a choć