Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cyjnej polityce ciała baraniogłowskiego, ciało wymienione poczęło spoglądać po sobie z niepokojem i drapać się w szlachetne organa myślenia, co u tego ciała było niezawodną oznaką głębszego w rzecz wnikania. Wreszcie po długiej chwili milczenia, jeden z jego reprezentantów ozwał się tonem zapytania:
— Abo co?
— Boście durnie!
— Musi tak być! — ozwał się jeden głos.
— Łąka łąką — dodał drugi.
— A na wiosnę, to nawet bez nią nie przejechać — zakończył trzeci.
Skutkiem tego poprawka, zalecająca łąkę pana Skorabiewskiego, upadła, przyjęto projekt urzędowy i zaczął się rozkład kosztów naprawy gościńca, wedle nadesłanego kosztorysu. Sprawiedliwość do tego stopnia była już wkorzeniona w umysły ciała prawodawczego baraniogłowskiego, że nie udało się nikomu wykręcić, z wyjątkiem samego wójta i ławnika Gomuły, którzy natomiast wzięli na siebie ciężar przypilnowania, ażeby wszystko szło jak najprędzej.
Należy jednak wyznać, że tak bezinteresowne poświęcenie się ze strony wójta i ławnika, jak każda cnota wychodząca poza obręb pospolitości, obudziło pewną zazdrość w innych ławnikach, a nawet wywołało jeden głos protestacji, który ozwał się gniewliwie:
— A wy to dlaczego nie będzieta płacić?
— A cóże my to będziem darmo pieniądze dawać, kiej tego, co wy zapłacita, wystarczy — powiedział na to Gomuła.
Był to argument, na który spodziewam się, nie-