Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Kresowiczu, nie mogłem. Kresowicz powiedział mi w drodze, że odchodzi, a przynajmniej, że ostatni dzień jest nauczycielem chłopców. Czy to prawda i dlaczego?
— Prawda — odrzekła pani Elzenowa. — Najprzód nie jestem pewna jego zdrowia. Przed kilku dniami zmusiłam go, żeby poszedł do doktora. Wprawdzie doktor powtórzył znowu, że mu suchoty nie grożą — inaczej nie trzymałabym go ani godziny, ale, bądź co bądź, wygląda codzień gorzej... jest dziwaczny, rozdrażniony, często nieznośny... I to jest pierwszy powód. A powtóre, pan zna jego przekonania?... Romulusa i Remusa się to nie czepi — wiem. Chłopcy chowani są tak, że podobne zasady nie mogą ich się czepić. Ale nie życzę sobie, żeby już w dziecinnych latach wiedzieli, że takie rzeczy istnieją, żeby się spotykali z taką egzaltacyą, a zarazem z taką niechęcią do tej sfery,