Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do statków pancernych, których spokojne, czarne ogromy rysowały się twardo i wyraziście w popołudniowem słońcu. Pokład Formidabla obwieszony już był girlandami różnokolorowych lampek, gwoli jutrzejszego balu, na który Swirski miał dostać zaproszenie. Przy burtach widać było majtków, którzy, widziani z dołu, wydawali się, wobec wielkości statku, pigmejczykami. Żelazne ściany okrętów, kominy, maszty, reje, odbijały się w przezroczej wodzie, jak w zwierciadle. Od czasu do czasu, między pancernikami przesuwała się łódź wojenna, podobna zdala do czarnego owadu, poruszającego regularnie szeregami nóg. Za statkami poczynała się pusta przestrzeń, na której toń, jak zwykle przy wyjściu z portu, mimo braku wiatru, wzdymała się i opadała lekko, to podnosząc, to obniżając łódź, w której siedział Swirski, ruchem zarazem słodkim i szerokim. Zbliżyli się