Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan kiedy kochał kogo, panie Wilk?.. tak mi słabo!.. Boże! co się ze mną dzieje?!
Głowa jej spadła nagłym ruchem na piersi Wilka...
I on pewnoby nie powiedział, co się z nim teraz działo.
Kiedy się wreszcie opamiętał, kiedy chciał przemówić do Lucy w imię spełnionego przed chwilą faktu, nie było już jej w pokoju.
Był za to pan Chłodno, który, puszczając dym z ogromnego bursztyna, położył spokojnie rękę na ramieniu Wilka i wedle zwyczaju „il le regarda tout-à-fait comme un vrai loup.
— Jakże tam lekcye idą? Comment cela vat-il? — spytał.
— A! bardzo dobrze!
— Może już dosyć umieją?
— Po paru jeszcze lekcyach.
— To bardzo dobrze. Będę mu bardzo wdzięczny za te lekcye.
Wilk skrzywił się trochę.
— Zbytek dobroci — rzekł.