Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Głupiś Strączek! — odrzekł Władzio.
Czy wyrażenie: „garbować skóry” zrozumiał w innym sensie, niż chciał Strączek — trudno wiedzieć.
Nie używał tedy kroków niedyplomatycznych, ale używał dyplomatycznych: „Człowiek powinien być dyplomatą, co do mnie, mam to we krwi” — powtarzał.
I poradził sobie w ten sposób, że swe niepokoje wyłuszczył panu Chłodno, a pan Chłodno zainterpelował małżonkę.
— Dlaczego nie każesz pannie Gilbert siedzieć przy tych lekcyach? — spytał.
— Ach! jak ci panowie krótko rzeczy widzą... Pannie Gilbert?.. Dziękuję... żeby jeszcze jakie romanse rozpoczęły się w moim domu! Ty, naturalna rzecz, nie rozumiesz tego, bo ty wogóle mało rozumiesz.
Ma chère, już zaczynasz...
— Ach! nauczycielki! Naturalna rzecz, że ty nie rozumiesz tego, jakie to romansowe. Romans pod moim dachem... O, o, o!