Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szy się raz z pod form, przyjętych powszechnie przez ludzi dobrego tonu, szedł we wszystkiem za głosem swej bujnej natury. Stosunki, łączące dwoje młodych ludzi, stawały się coraz niebezpieczniejsze. Pani Chłodno, licząc na rozsądek i dobre wychowanie Lucy, nie bywała przy lekcyach, a tymczasem zbliżenie się dwojga młodych pobudziło zażyłość, zażyłość przeszła w przyjaźń, a nakoniec przyjaźń — ze strony Wilka, w głębokie przywiązanie.
Zresztą Wilk, w innych razach, przyznać należy, dość silny — w stosunkach z Lucy był o wiele słabszym. W częstych sam na sam (bo słabowita Bogunia nie zawsze mogła być obecną) Wilk miękł jak wosk. Przytem Lucy drażniła jego miłość własną.
Dites-moi — rzekła pewnego razu w przystępie egzaltacyi — dites-moi, skąd pan bierzesz tyle siły do walki przeciw wszystkim i wszystkiemu?
Wilk spojrzał na nią: głos jej drżał, dziewczęca pierś wznosiła się i opadała szybko, w oczach świeciła niby jakaś nie-