Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najbardziej wygadanych, podbił oko najsilniejszemu, poprzyczepiał innym przezwiska, od niektórych pożyczył pieniędzy, które mu się nie mogły na nic przydać, innych ograł w karty — wszystkich zaś traktował, jak nauczyciel dzieci. Co wieczór śpiewał nadzwyczaj głupią piosenkę o kluczniku, która jednak przyprawiała żołnierzy prawie o utratę rozumu ze śmiechu. Piosenka kończyła się głowami: „A ty panie klucznik, daj klucz od...” Wymawiając „panie klucznik”, Wolak wskazywał palcem na jednego z żołnierzy. Być mianowanym w ten sposób klucznikiem uważało się za największy zaszczyt. Przychodziło nawet o to do swarów i bójek.
— Mnie to nigdy nie zrobi klucznikiem! — wołał jeden żołnierz, ciskając ze złością na ziemię kepi.
— Ciebie klucznikiem: ciebie, sowo! ciebie, coś o trzy lata zawcześnie przyszedł na świat? — odpowiedział Wolak. — A wiesz ty, gdzie rosną rybki? co znaczy młyn wodny, co wietrzny? Ten pan fiołkami żyje, a ty zegarek masz, co? samca czy samicę? Widzisz go!