Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Bartek! czasby pomyśleć o pszenicy! Ignac! przyprowadź swego wołu — puszczę mu krew. Franciszkowa, uprzątajcie len, bo się wysypie i t. d. Książki powinni pisać, znający potrzeby tych, dla których piszą, a nie — to lepiej wróble strzelać. Dotychczas jestem kontent z moich ludzi, a z innemi żyję dobrze“ i t. d.
Nie zawsze jednak bywało dobrze. Mżynek, własność Wilka, sąsiadował z Chłodnicą, własnością państwa Chłodno, ludzi niezmiernie dystyngowanych, de la plus haute société, z któremi zapoznał mnie mój przyjaciel. Otóż ludzie chłodniccy robili nocami, jakto zwykle między sąsiedztwem, szkody Wilkowi w zbożu i pastewnikach. Wilk w takich razach był nieubłaganie surowy. Nie dość, że, zebrawszy swoich ludzi, przepędził chłodnickich, przyczem i po skórze niejednemu podobno dobrze się dostało, ale pozajmował im bydło i nakoniec wytoczył sprawę przed wójta: „Nie chodziło mi (pisał) o szkody, ale chciałem oduczyć od szkód.“ Wypadły stąd rozmaite zatargi. Charakterystyczną odpowiedź dał jeden z obwinionych, kiedy