Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szy z pod niej jakiś papier, podał mi go, mówiąc:
— Czytaj.
Przy blasku coraz rosnącej łuny począłem czytać i zdawało mi się, że spię, a to wszystko, co widzę, to tylko sen dziwny, który zniknie nad ranem.
Karta, którą trzymałem w ręku, była to ni mniej, ni więcej, jak tylko nominacja Selima Mirzy na dowódcę oddziału, La Rochenoira, oraz rozkaz oddania pod sąd wojenny tegoż La Rochenoira i postąpienia z nim podług wyroku.
W milczeniu oddałem papier Mirzie.
On tymczasem zbliżył się do mnie. Na twarzy jego znowu pojawił się ów ostry wyraz, nadający rysom jakiś odcień czysto wschodniego okrucieństwa.
— Przysięgam na tę noc, na ten pożar, na tych, co tam konają teraz, że każę go rozstrzelać bez litości.
Potem otworzył nagle okno. Widać, potrzebował odetchnąć świeżem powietrzem.