Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wówczas ożywiła się, ale zamiast odpowiedzieć, ona z kolei zaczęła wypytywać mnie, dlaczego przybyliśmy w te strony? Odrzekłem, że mi wszystko jedno, gdzie się bić, ale Mirza uparł się, żeby to było w tym departamencie. Zaciekawienie i gorączkowa jej niespokojność rosły. Może starałbym się ją wybadać, ale upadałem ze znużenia, Marx usnął w fotelu i chrapał, myślałem więcej o śnie niż o wszystkich pannach.
Tymczasem Mirza ze starcem ukazali się z drugiego pokoju. Staruszek teraz siadł przy mnie i chwyciwszy mnie za kolano, począł pleść trzy po trzy, robiąc przytem o wiele naprzód wszystkie giesty, które miały służyć jako ilustracya jego słów. Przez ten czas Mirza zbliżył się do panny La Grange. Usłyszałem, że zamieniali ze sobą szybkie słowa, przyczem Mirza zdawał się błagać o coś natarczywie. Usłyszałem tylko jeden frazes: „Wszystko wyjaśnię!” ale w tej chwili znowu staruszek zrobił parę giestów naprzód, potem rzekł: