Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzałem: był to mój serdeczny chłopak, Selim, który już klęczał mu na nogach, a przechyliwszy się przez moje plecy, przyłożył mu błyszczący bagnet do twarzy.
— Jeden ruch więcej, a zginiesz! — zawołał.
Ale nieznajomy nie myślał się już ruszać. Selim zlazł teraz z niego, wziął karabin, przyłożył się i rzekł do mnie:
— Puść go.
Usłuchałem; nieznajomy leżał bez ruchu.
— A więc zabijecie mnie! — rzekł.
— Wstawaj.
Biedaczysko wstał i począł mówić, chwytając zmęczonemi piersiami powietrze.
— Kto wy jesteście? Czego ode mnie chcecie? Ja nic złego nikomu nie robię. Połamaliście mi ręce i nogi. Jeżeliście strażnicy leśni, weźcie moją strzelbę. Zapłacę karę... ale nie łamcie mi kości. Teraz jest wojna. Zwierzyna należy do tego, komu się jeść chce... Niemiec poluje na francuza... wilk na owce... kot na myszy...