Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




VI.

Jaś Złotopolski nudził się z całej duszy w Złotopolu i jeśli nie wyjeżdżał „comme touts les diables” do Warszawy, to tylko dlatego, że Maszko trzymał go, jak to mówią, za poły. Maszko był człowiek nieoszacowany. Kto z panów obywateli, mających do rozkolonizowania ojczysty majątek, wyobraża sobie, że to tak łatwo, ten może się srodze zawieść.
Jaś nigdyby sobie nie dał rady, gdyby nie Maszko. Ale z pomocą tego ostatniego sprawa szybko posuwała się naprzód, a nawet z wyjątkiem niektórych prawnych formalności można ją było uważać za skończoną. Złotopole wkrótce po wyjeździe Misia i Antosia zmieniło się do niepoznania. Teraz wyglądało jakby obóz.