Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezcelowość powinna wyłączać życie. Właściwie mówiąc, dla mnie niema miejsca nigdzie.


20 Września.

Nie poszedłem do Klary, ale spotkałem ją na Friedrichstrasse. Ujrzawszy mnie, pobladła z radości i wzruszenia, witała zaś z takiem wylaniem, że mnie to zarazem ujmowało i zarazem było mi przykre, bom czuł, że moja serdeczność dla niej jest tylko zewnętrzna i że nie doznaję nawet radości z jej spotkania. Gdy ochłonęła nieco, zaniepokoiły ją zaraz zmiany, jakie spostrzegła w mojej twarzy. Rzeczywiście, nie wyglądam świetnie i trochę posiwiałem. Zaczęła mnie wypytywać o zdrowie, ja zaś, mimo całej wdzięczności i przyjaźni dla Klary, czułem, że zbyt częste stosunki z nią przechodziłyby absolutnie moje siły, chcąc się więc od nich zabezpieczyć, powiedziałem jej, że jestem chory i że wkrótce przyjdzie mi wyjechać do cieplejszego klimatu. Następnie zaciągnęła mnie do siebie. Rozmawialiśmy o ciotce, Anielce i pani Celinie. Zbywałem ją ogólnikami. Mówiłem sobie, że to jest może jedyna w świecie istota, któraby mnie zrozumiała, a jednocześnie czułem, że za nic w świecie nie otworzę jej serca.