Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A twoje włosy? — rzekłem. — Chcę przed drugą wysłać list.
Ona pobiegła do siebie i po chwili wróciła z promykiem włosów. Mnie trochę ręka drżała, gdym go od niej odbierał, ale patrzyłem jej prosto w oczy i pytałem spojrzeniem:
— Czy ty się domyślasz, że ja dla siebie chcę twoich włosów, że one będą dla mnie czemś najdroższem ze wszystkiego, co posiadam?
Anielka nie odrzekła nic, ale spuściła powieki i zaczerwieniła się, jak dziewczyna, która pierwszy raz w życiu słyszy wyznanie. Odgadła. Ja pomyślałem, że za jedno dotknięcie ustami jej ust zupełnieby było warto oddać życie. Miłość dla niej potęguje się we mnie czasem do tego stopnia, że przechodzi w ból.
Mam teraz cząstkę i jej fizycznej istoty. Zdobyłem ją podstępem. Ja, życiowy przehera, ja sceptyk, ja, który w każdej chwili widzę się i analizuję — zdobywam się na podstępy, czyny i uczucia goethowskiego Siebla.
Ale mówię sobie: w najgorszym razie jestem sentymentalny i śmieszny. Kto wie, czy nie stokroć głupszy, śmieszniejszy i nędzniejszy jest we mnie ten drugi, niesentymentalny człowiek,