Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieludzkiego gniewu, że on najbliższe i najdroższe mi kobiety wymienia tak, jakby były równie bliskie jemu. Człowiek światowy, jakim jestem, wszystko zniesie, wszystko ukryje, bo go do tego wdrażają od dzieciństwa — a jednak czułem, że nie wytrzymam. Począłem wołać na służbę, by podawano herbatę, chcąc w jakikolwiek sposób wyrwać się z tego odrętwienia i zająć myśl czem innem. Kromickiego jednak zaniepokoiło to, że mu nie odpowiadam — i wypuściwszy drugi raz monokl, spytał żywo:
— Czy się co nie stało? Czemu nic nie mówisz?
— Zdrowi wszyscy — odrzekłem.
Nagle przyszło mi na myśl, że to moje wzruszenie daje z miejsca przewagę nademną temu nienawistnemu człowiekowi i opanowałem się w jednej chwili.
Zaprowadziłem go do jadalnego pokoju i posadziwszy za stołem, spytałem:
— Co u ciebie słychać? Na długo przyjechałeś?
— Nie wiem — odrzekł. — Tęskno mi było do Anielki — a myślę, że i jej do mnie. Myśmy ledwie parę miesięcy spędzili razem. Jak na młode małżeństwo, to trochę za mało — co?