Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wszyscy; każdy z nas gotów jest wsiąść na nieokiełznanego konia i jechać, gdzie potrzeba. Ale pod względem psychicznym o każdym możnaby powiedzieć: ona, nie on. Brak w naszym ustroju duchowym jakiejś spokojnej, syntetycznej równowagi, pomijającej drobiazgi. Lada co nas razi, zniechęca i zraża, skutkiem czego co krok poświęcamy rzeczy niezmiernie wielkie dla niezmiernie małych. Moja przeszłość jest tego dowodem. Przecie ja poświęciłem niewypowiedziane szczęście całego życia, swoją przyszłość i przyszłość ukochanej kobiety, dlatego tylko, żem w swoim czasie wyczytał w liście ciotki, jakoby Kromicki miał zamiar starać się o rękę Anielki. Nerwy moje wzięły na kieł i poniosły mnie tam, gdziem nie chciał. Nie było to nic innego, jak objaw choroby woli. Ale w ten sposób chorują one, nie oni. Cóż dziwnego, że i teraz postępuję, jak histeryczka! Jestto nieszczęście, które ze sobą na świat przyniosłem, a na które składały się całe pokolenia, z dodatkiem wszystkich warunków życia, jakiem musimy żyć.
To zdjęcie ze siebie odpowiedzialności nie przyniosło mi jednak żadnej pociechy. Przyjechawszy do Warszawy, miałem naprzód zamiar odwiedzić Klarę, ale napadł mnie gwałtowny