Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trawę z ryżu i chociaż ówczesny mąż jej, służący w tym dniu za mistrza ceremonji, wypoliczkował ją jak należy wobec zebranych, to fakt ten nie ułagodził serc ludności, tak że odtąd nikt jej nie zlecał kucharskich funkcji.
Nieszczęście to rozgoryczyło Maren wielce, powzięła szatańską nienawiść do społeczeństwa, biedna kobiecina stała się postrachem okolicy, a cały gniew jej skierował się od czasu niefortunnego występu w sali zebrań na Emanuela. Hansina atoli czuła w dniach przedślubnych dziwne pragnienie zgody z wszystkimi, chciała rozwiać cień wszelki, jakiby mógł przysłonić jej szczęście. Toteż chcąc odwrócić od siebie i ukochanego także i tę nienawiść, udała się do nędznej chałupy, gdzie mieszkała Maren, daleko, w Egede, położonej i poprosiła, by podjęła przyrządzanie potraw na weselu. Biedna kobiecina skamieniała wprost z wzruszenia. Łkając gwałtownie, padła do nóg przerażonej tem Hansiny i ucałowała jej rękę.

W dniu wesela pogodnie było i ciepło, niemal jak w lecie.
Od tygodnia już pieczono i smarzono w domu Andersów po całych dniach, aż do późnej nocy. Piwnice pełne były mięsiwa, ogromnych szynek, galaret wieprzowych, wędzonej cielęciny, balji z kiełbasami, koszów twardych jaj, kremów cukrowych, ozorów, pieczonych śledzi, stosów masła, oraz wież ogromnych, niby koła, tortów ze śliwkami, które to dary, wedle obowiązującego zwyczaju przysłali najbliżsi znajomi i przyjaciele rodziny.