Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Za nim, niby bliscy krewni,
Szli Laskaro i Uraka.
Ta kłaniała się publice
W lewo, w prawo, lecz dość chłodno.
Adjunkt mera palnął piękną
Mówkę przed ratuszem miejskim,
Kiedy pochód tam przystanął.
W mówce dotknął kilku kwestyj,
Jak na przykład — uzbrojenia
Marynarki, dziennikarstwa,
Także kwestyi buraczanéj,
Oraz hydry ducha partyi...
Potém zręcznie pochwaliwszy
Dzieło Ludwika Filipa,
Gładko przeszedł do niedźwiedzia
I Laskara wielkich czynów: —
„Ty, Laskaro” — wołał gromko,
Ociérając pot z oblicza
Szarfą swą trójkolorową, —
„Ty, Laskaro! Ty, Laskaro,
Któryś Francyę i Hiszpanię
Uwolnił od Atta Trolla!
Tyś bohatér obu krain,
Pirenejów Lafayette!” —
A Laskaro, gdy posłyszał,
Że go w taki wielbią sposób,
Popod wąsem się uśmiéchnął
I pokraśniał od radości.
Potém w słowach urywanych,
Które wzajem się szturchały,
Wykrztusił podziękowanie
Za ten wielki, wielki honor!