Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W przeraźliwym gonie sadzą
Dziki, sarny i jelenie,
A za niemi łowców chmara.
Łowcy różnych sfer, narodów,
Różnych czasów i rynsztunków.
Przy Nemrodzie assyryjskim
Karol pędzi w cwał Dziesiąty.
Bok w bok sadzą konie białe,
A tuż przy nich biegnie pieszo
Pikier z swoim kordelasem,
Z pochodniami gibkie pazie.
I niejeden w tym orszaku
Zda mi się być dobrze znanym:
Ten, ot, w złotéj, cennéj zbroi
Nie byłżeby to król Artur?
A ów Duńczyk, messer Ogier,
Czyż to nie on ma zielony
Pancerz z blachy szmelcowanéj,
W którym żabie jest podobny?
Widzę także wodzów myśli
W tym orszaku widm goniących,
Oto-m poznał cię, Wolfgangu,
Po pogodnym oka blasku.
Hengstenberg cię wyklął, mistrzu,
I nie możesz spać dziś w grobie,
Lecz z pogańskim korowodem
Za uciechą życia pędzisz.
Oto-m poznał po uśmiéchu
Nieśmiertelnych ust — Williama!
Niegdyś go przeklęli święci
Purytanie... I ten grzésznik
Musi pędzić w dzikim harcu