Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i nadświadomi. Oni są tylko obłudni i wiedzą, że obłuda tworzy zasadę gry. Oni by wyśmiali bohatera żołnierskiej anegdoty, a gdyby zwietrzyli u niego premedytację, czyli zamach na zasadę gry, potępiliby go za niemoralność i cynizm. To, co dla mistrza jest niedojrzałością, dla Kuśniewicza jest tylko obłudą. Kto chciałby wątpić o słuszności tego twierdzenia, niech zwróci uwagę na postać nauczyciela Bogaczewicza. Dla mistrza to byłby główny przeciwnik. U Kuśniewicza on jest tylko trochę bardziej obłudny niż inni, ale taka już jest jego rola. Może jest także trochę głupszy niż inni, ale tego też rola wymaga. Nie można jednak powiedzieć, że on mówi serio to, co mówi. I nikt tego serio nie traktuje, Gerda jeszcze mniej niż ktokolwiek. Ona już w Suchodole była na to za mądra. W Weronie tylko pozornie ona składa sprawozdanie ze swej edukacji przed panem Bogaczewiczem. Naprawdę to pan Bogaczewicz został ożywiony i przeflancowany tylko po to, żeby raz jeszcze odegrać swoją komiczną rolę obłudnika. Przed boginią Koryntu i jej kapłanami. On jeden musi się zachowywać tak, jakby nawet nie uszczknął jabłka korynckiej świadomości. Któż by chciał walczyć z panem Bogaczewiczem w tak żałosnej sytuacji. Nawet Gerda odczuwa chyba coś w rodzaju litości, bo przełamuje od czasu do czasu swój wstręt do mówienia i odpowiada na głupie indagacje.
Sprawę zależności literackich Kuśniewicza poruszyłem na jednym, szczególnie ważnym przykładzie. I w tym nawet wypadku Kuśniewicza stać na samodzielność w zależności, choć słowo polemiczność nie byłoby tu wcale przesadą. Innych, mniej istotnych zależności można by się doszukiwać bez liku. W wielu jednak wypadkach okazałoby się, że chodzi nie o za-