Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 1.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W stosunku do ludzi, tak.
— Więc pan ją posiada?...
— Poczuwam się do tego. Myślę, że ludzie skończeni, obok idei bóstwa powinni mieć ideeę etyki, bo ta zawiera wszystko w sobie.
— Nie chciałbym się znaleźć wśród takich arcykapłanów.
Olelkowicz zaśmiał się.
— Ależ panie Okszta, pańska paralela mylna. Posiadając i etykę i bóstwo można jednocześnie składać ofiary bogini Kiprydzie, to nie niweczy powyższych cnót. Etyka na to pozwala, byle nie przeciągać struny w czułych pieniach na cześć erotycznej boginki, byle na jej ołtarzu nie składać całej swej jaźni, nie uważać jej za dogmat żywota ludzkiego i, nie obijać zanadto progów jej świątyni..
— Tralala! za dużo warunków!...
— No, ale powtarzam, że są wyłączni zwolennicy Kiprydy, którzy w każdej kobiecie widzą tylko jej ciało i chcą, aby ona to samo odczuwała.
— Brawo! Ja należę do tej sekty. Czy pan ich nie uważa za ludzi?...
— Ponieważ pan tak kategorycznie do nich się zapisał, poprzestanę na własnem określeniu pańskiem, które pan rzucał na wszystkich ludzi. Sprostował je pan teraz słusznie tworząc sektę. Na sektę zgadzam się, taka istnieje.
Okszta zmieszał się wyraźnie, lekki rumieniec wystąpił mu na twarz.
— Może rozmowa męczy pana — spytał Andrzej swobodnie.
— Nie, owszem, bardzo proszę, lubię rozmawiać....
Olelkowicz zmienił temat.
— Bezpośrednio po katastrofie słyszałem od pana, że pan pochodzi z Galicji. Czy pan tam studjuje?...
— Jestem galicjaninem, ale wykładów słucham w uniwersytecie genewskim.
— Na jakim wydziale?...
— Niby medycyna.
— Jakto niby?... nie rozumiem.
— Eh! panie, bo ja tam się wcale na medyka nie kieruję. Zawracanie głowy!
— Więc cóż pan tam robi?...
— Nic.
— No, o takim fukultecie nie słyszałem, co prawda.
— A jednak jest w każdej budzie uniwersyteckiej, napewno.
— Wydział próżniacki?...
— Waśnie i ma zwolenników.
— Można to samo w domu studjować.
— A nie! Firma coś znaczy, czapeczka korporacyjna, tytuł