Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zły odszedł od lustra, lecz nagle przystanął. Przed nim był portret panny Róży. Ach, te oczy! — ale to nie są oczy Róży! Jakże one dziwnie podobne do tamtych, dziewczęcych, jedynych jakie widział w życiu. Jaka ona była urocza! Ech, marzenie, sen, bajka! Trzeba trafu, że ta realność jego, ku której szedł z przekonaniem, że ta jego konieczność życiowa, ta właśnie Róża ma tu oczy tamtej fantazji... cudu, zjawiska. Czy to ironja?
War zdenerwowany oderwał się od portretu i znowu, przechodząc, ujrzał się w lustrze.
„Kość z kości starej szlachty polskiej... nie zapominaj o tem“ — usłyszał słowa nieznajomego.
Zaśmiał się długo, chorobliwie.
Zebrzydowski kość z kości starej szlachty polskiej, z Krongoldówną... przedstawicielką nowej siły, finansowej! Ha, to wina epoki i mego losu. Ale, co mi jest, psiakrew! co mi jest? Przesyt czy przejrzenie, czy koniak, czy wpływ tych słów owego jegomościa. Dosyć! Idźmy do ludzi, do tłumu, skoro się wchodzi w ów tłum.
Odszedł w głąb sali.
Przesuwając się pomiędzy mnóstwem osób, otaczających z obu stron długie stoły przeładowane potrawami, spostrzegł Kmietowicza, który jadł sumiennie, pił jeszcze lepiej i, nie tracąc przytem czasu, emablował niewiastę z utlenionemi na żółto włosami i ogromnym dekoltem. War przechodząc mimo, nie dostrzeżony przez rozmawiających, usłyszał przyciszone słowa damy:
— Suknia Krongoldówny jest za strojna, jak dla panny domowej. Ale Boże miły, skąd ona może znać się na takich odcieniach towarzyskich obyczajów, taka sobie żydówka, której babka sprzedawała makagigi. Teraz stroi się bez miary i chce pokazać swoje bogactwa wszystkim dokoła i to jej cel.
— Może celem głównym jest chęć oczarowania narzeczonego? Panna Róża bowiem jest bardzo światową osobą.
— Widzę, że już i pana oczarowała na równi z pańskim przyjacielem.