Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

księżyca. Nad nimi huczały chrabąszcze, gdzieś z daleka z pól wołały derkacze. Świeży zapach jaśminów wnikał strugą woni i drażnił, pachniały róże. Dada i War chodzili pod szpalerem starych lip. On projektował ich życie wspólne i miał takie dobre myśli, takie piękne roztaczał przed nią perspektywy, że Dada po raz pierwszy odczuła w nim nieznany dotąd sentyment jego dla rzeczy, które kochała. Była w nim przytem energja i zapał. który ją uniósł. Poczuła się jeszcze szczęśliwszą i oddaną jemu. Było jej z nim tak dobrze, że sama przytuliła głowę do jego ramienia i spytała cicho, serdecznie.
— War, kiedy będzie nasz ślub?
A on drgnął nagle.
Kto to tak mówił do niego niedawno, temi samemi słowami? I oto ujrzał mały salonik w morelowem oświetleniu, dźwięki muzyki tanga, szelest tańczących par, w sali balowej i oczy Róży tuż przy swoich oczach i ten sam szept jej pragnących ust.
— Wah, kiedy nasz ślub?
I jego bezbarwna odpowiedź:
— Kiedy zechcesz...
— Dlaczego zadrżałeś War? — spytała Dacia.
— Droga moja, chcę ślubu jaknajprędzej, ty wiesz!
— Ale przyznaj, uderzyła cię przed chwilą jakaś myśl, nieprawdaż? Czy to jakie wspomnienie?
— Nie, najdroższa — skłamał gładko.
Lecz w tej samej minucie i na nią spadło wspomnienie jakby jedną złośliwą rzucone ręką. Ujrzała Jerzego przed kominkiem w pokoju pana Pawła wtedy gdy dali sobie słowo. A potem gdy na jego nalegania o prędki ślub podała mu nieodwołalnie termin roczny, na który musiał się zgodzić. Rumieniec okrasił jej twarz. A teraz?...
Przypomniała sobie jeszcze własne słowa do Jerzego, że to duch leśny przywiódł go w jesieni na Sarny, że to nakaz leśnego ducha ich łączy.
Młoda kobieta przetarła dłonią czoło, jakby myśl natrętną zniweczyć pragnęła. Myśl, która się stała intruzem.