Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeszkadzać nowym atakom zaborczym, skierowanym obecnie do porucznika i że ta oryginalna zabawa obejdzie się zupełnie bez jego udziału.
Wyszedł z pod obwisłych konarów jesiona i poszedł w stronę domu.
Był zamyślony, nie z powodu straconej okazji pod jesionem, ale z powodu, że w tej księżycowo wyskokowej atmosferze budziły się różne refleksje.
..Bawimy się nieźle! początki ciekawe!
A potem ni z tego ni z owego przyszły mu na myśl czasy, kiedy było i bogato i nawet hucznie wśród ziemiaństwa, a jednak jakoś spokojniej, czy może wytwórniej.
..Ba, mamy przecie swobodę!
Dochodząc do dworu usłyszał muzykę i śpiew. Z otwartych okien lała się melodja swawolnej śpiewki. Głos kobiecy dodawał do tej melodji bardzo frywolne słowa z brawurą i zacięciem. W oknie salonowem siedziała powstać kobieca, pod oknem zaś od strony ogrodu na werandzie ciemniały jakieś postacie. Strzełecki podszedł bliżej. Ujrzał kilku mężczyzn stłoczonych w grupie zwartej. Zdziwił się i jeszcze się przybliżył. Wszedł na werandę. Wtedy zobaczył, że mężczyźni obcałowywali po kolei zwieszoną na zewnątrz, obnażoną rękę siedzącej w oknie kobiety aż po osadę ramienia.
— Panie, do ogonka! — szepnął jeden z roześmianych amatorów, pociągając Jerzego do grupy.
Strzełecki poznał panią Bójską.
— Słyszy pan, pani Kamila śpiewa przy akompaniamencie swego męża, a że przecie i nam się coś należy...
Wtłoczyli Strzełeckiego do środka, gdzie znajdował się i pan Adam.
Praktykant szepnął do ucha Jerzemu.
— Pański pocałunek odczuje napewno.
— Wątpię! Nie zdążyła go poznać.
Gdy kolej wypadła na Jerzego cmoknął głośno w powietrzu i wycofał się z grupy. Pani odwróciła głowę do okna, półprofilem i, w tekście śpiewu rzuciła krótkie pytanie: