Strona:Helena Mniszek-Książęta boru.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie chcę ja twojej wódki ni ciebie, odczypysia od mene! — zawołała rozgniewana.
— Tak czemu ty nie choczesz, czemu ja tobi nie miły?.. ot przyszlę z wódką swaty, wypijesz taj będziesz moja.
— Ni twojej wódki wypiję, ni będę twoja, słyszał raz i nie dury hołowy.
Chłop się wyprostował, gniew błysnął mu w oczach.
— A czyjąż ty wódkę wypijesz, na kogo ty czekasz? musić na pana jakiego abo na komisarza. Nie bój się! choć ty masz kraśne liczko i kare oczki ciebie pan nie schocze na żynku, pohulał by może taj pokinuł. Oj durna ty Fedotka!
— Jak durna to nie gadaj, idy skąd pryjszoł.
— A ty mi nie dasz dobrego słowa? ha!
Dziewczyna milczała.
Chłop zaśmiał się dziko.
— Ja znaju na koho ty czekasz, dla koho chcesz korowaj piec, dla swego sokolika sołdata. Kołyb on tu pryjszoł, jab jemu nazad drogę pokazał, ale on nie przyjdzie.
— Jak Boh daść to i przyjdzie, a tobie nic do tego — odburknęła Fedotka.
— A kiedy ja znaju że nie przyjdzie, na świecie wojna wełyka, tak on na nią pijszoł. Ot durna dziewczyna! czeka, taj czeka na sokolika, a sokolik na wojnie.