Strona:Hektor Malot - Bez rodziny.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   74   —

Jak on musiał czuć się szczęśliwym, będąc tak kochanym i dziesięć, dwadzieścia razy na dzień w objęciach tulonym przez tę piękną damę, jego matkę, którą mógł także uściskać każdej chwili z całego serca w czasie, gdy ja zaledwie śmiałem dotknąć się dłoni, którą podawała.
I wtedy mówiłem sobie ze smutkiem, że nigdy nie będę miał matki, któraby mnie uściskała, i którą nawzajem mógłbym uściskać. Może być, że kiedykolwiek zobaczę matkę Barberin i sprawi mi to wielką radość, ale nie będę mógł już na nią wołać „mamo“, ponieważ ona nie jest moją matką.
Sam, zawsze będę sam!
I odczuwałem tem większą radość, gdy pani Mil1gan i Artur obchodzili się ze mną czule. Lecz choć tak miłym wydawał mi się mój nowy tryb życia, należało mi go przerwać niebawem, by powrócić do dawnych wędrówek.

XII.
Znajda.

Czas uchodził szybko podczas tej podróży. Zbliżała się chwila, w której mistrz mój miał opuścić więzienie. — Im więcej oddalaliśmy się od Tuluzy, tem więcej myśl ta mnie dręczyła.
Pewnego dnia wreszcie postanowiłem pomówić o tem z panią Milligan i zapytałem ją, ile czasu mi potrzeba na powrót do Tuluzy, gdyż chciałem u drzwi więzienia oczekiwać mego mistrza w chwili, gdy on takowe przekroczy.
Artur posłyszawszy, że mówię o odjeździe, począł krzyczeć.
— Nie chcę, żeby Remi odjechał!
Odpowiedziałem, że nie rozporządzam sam sobą, lecz należę do mego mistrza, któremu mnie moi rodzice