Nie dość na tem. Używając tego samego sposobu wyrażania się, można bardzo dobrze powiedzieć:
Dwa twierdzenia: 1) że świat zewnętrzny istnieje, i 2) że wygodniej jest przypuścić jego istnienie, posiadają jedno i to samo, jedyne tylko znaczenie. — Wobec tego zaś hypoteza obracania się ziemi posiadałaby tenże stopień pewności co i samo istnienie przedmiotów zewnętrznych.
Po tem jednak, co wyłuszczyliśmy w części czwartej [p. Nauka i Hypoteza], możemy pójść dalej. Teorya fizyczna, — powiedzieliśmy tam, — jest tem prawdziwsza, im więcej odsłania prawdziwych stosunków. Rozważmy tedy zajmującą nas tu sprawę w świetle nowej tej zasady.
Istotnie, przestrzeni bezwzględnej niema; z dwojga więc sprzecznych [napozór] twierdzeń: »ziemia się obraca« i »ziemia nie obraca się« jedno nie jest kinematycznie prawdziwsze od drugiego. Gdybyśmy przyjęli jedno z nich i zaprzeczyli drugiemu w znaczeniu kinematycznem, równałoby się to przyjęciu istnienia przestrzeni bezwzględnej.
Lecz jeżeli jedno z nich odsłania nam stosunki prawdziwe, które drugie przykrywa, będziemy je przecież mogli uważać jako fizycznie prawdziwsze od drugiego, skoro posiada treść bogatszą. Pod tym zaś względem nie może być żadnej wątpliwości.
Oto dzienny ruch pozorny gwiazd i dzienny ruch innych ciał niebieskich, z drugiej zaś strony spłaszczenie ziemi, obrót wahadła[1] Foucaulta, wirowanie cyklonów, wiatry zwrotnikowe, i t. d. Dla zwolenników systematu Ptolemeusza wszystkie te zjawiska nie mają żadnego ze sobą związku, podczas gdy dla zwolenników Kopernika powstają one z jednej i tej samej przyczyny. Mówiąc, że ziemia się obraca, twierdzę więc właściwie, że między wszystkiemi temi zjawiskami zachodzi ścisły stosunek; to zaś jest prawdą i pozostanie nią, chociaż nie istniałaby i nie mogła istnieć przestrzeń bezwzględna.
- ↑ t. j. obrót płaszczyzny wahań
(Przyp. tłum.).