Mógłby ktoś zarzucić, że, jeżeli nie znamy na ziemi ciała, które, posiadając wszystkie inne własności fosforu, nie topi się przy 44°, to nie możemy jednak wiedzieć, czy ciało takie na innych nie istnieje planetach. Zapewne, można tak utrzymywać, a wówczas wynikałoby stąd, że rozważane prawo, które może służyć jako prawidło działania dla nas, mieszkańców ziemi, nie posiada jednak żadnej wartości ogólnej z poznawczego punktu widzenia i zawdzięcza znaczenie swe jedynie tylko wypadkowi, który rzucił nas na ten glob. Jest to możliwe; gdyby tak jednak było, prawo nasze byłoby pozbawione wartości nie dlatego, iż sprowadzałoby się do konwencyi, lecz dlatego, że byłoby fałszywe.
To samo można powiedzieć co do spadania ciał. Na nic nie przydałoby się nam samo udzielenie nazwy spadku swobodnego wszystkim tym spadkom, które odbywają się według prawa Galileusza, gdybyśmy skądinąd nie wiedzieli, że w takich a takich okolicznościach, spadek będzie prawdopodobnie swobodnym lub w przybliżeniu swobodnym. Mamy tu więc prawo, które mogłoby być prawdziwe lub też nie, które jednak nie redukuje się już do umowy.
Przypuśćmy, że astronomowie odkryją, iż gwiazdy nie podlegają ściśle prawu Newtona. Będą wówczas mieli do wyboru dwie drogi: będą mogli powiedzieć, albo, że ciążenie nie zmienia się dokładnie w stosunku odwrotnym do kwadratu odległości, albo też, że ciążenie nie stanowi jedynej siły działającej na gwiazdy, lecz, że przyłącza się doń siła innego jeszcze rodzaju.
W ostatnim razie uważanoby prawo Newtona jako określenie ciążenia, — a byłoby to stanowiskiem nominalistycznem. Wybór atoli między jednem a drugiem stanowiskiem jest wolny, a rostrzyga się go, opierając się na względach wygody, aczkolwiek względy te najczęściej tak bywają potężne, iż praktycznie niewiele z owej wolności wyboru pozostaje.