Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Felicyan patrzał na nią przygaszonemi oczyma.
Bez szkieł widział wszystko w zwiększonym formacie. Leżał w łóżku bez szkieł, i cała żona i jej poszczególne piękna przedstawiały mu się nadnaturalnie. Wiedział o tem, lecz nigdy jeszcze Dulska nie przedstawiała mu się tak obfita i tak przytłaczająca. Powoli Felicyan otworzył usta i patrzał, patrzał... Wreszcie zaczął naciągać powoli kołdrę. Naciągał ją coraz wyżej, nieznacznemi ruchami. Pogrążał się w pościel, jakby w jakąś twierdzę, ze strachu przed natarciem zbyt ciężkiej armii. Nie czuł nawet bólu w owej nieszczęsnej nodze. Chciał tylko skurczyć się, zmniejszyć, zaginąć w tej pościeli bez wieści.
I udało mu się.
Gdyż było widać tylko czubek włosów i coś tam znaczyło się pod kołdrą, jak owi święci po ławrach, skurczeni, zmniejszeni do możliwych granic.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wieczorem stan Dulskiego nie poprawił się zupełnie. Dulska zawyrokowała, że »szkoda nafty«, i niezapalono w sypialni lampy. Feli-