Strona:Gabrjela Zapolska-Kobieta bez skazy.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz „adwokacina“ pospieszył ją uspokoić.
— Och! Tym razem rzecz będzie daleko prostsza. Zeznania będą gotowe, pani tylko podpisze.
Otworzyła szeroko oczy.
— Jakto? Zeznania gotowe? Naprzód?
Uśmiechnął się dyskretnie.
— Mój Boże... tak...
Nastała chwila milczenia. — Wreszcie adwokat dodał:
— Nie powinna pani się usuwać od podobnej formalności. To drobiazg, a sprawę przyspieszy... Zdaje mi się, iż pani także chodzi szalenie o odzyskanie swobody?
Zawołała z uczuciem jakiejś pasji:
— Ach, tak!...
Słysząc dźwięk swego głosu, zrozumiała, iż pasja ta bierze źródło w niepohamowanym żalu, jaki zrodziła w niej scena nocna z Halskim.
Iść za mąż — byle jak, byle za kogo — tylko dlatego, aby go nauczyć, że bezkarnie z nią igrać nie można!
Wpiła swe oczy w akwokata. Dlaczego się ożenił? Tego łatwo byłoby doprowadzić do ołtarza. Był to jeden z tych bezbronnych, na których kobieta nalatuje jak wampir i którego usidłać można nawet drugorzędnemi środkami, nie naruszając wielkich środków. Równocześnie przyszło jej na myśl, do jakiego zwierzęcia ów adwokat jest podobny. Oto widziała kiedyś, w jakiejś szkaradnej restauracji niemieckiej, przyrząd do wykałaczek, z porcelany czy fajansu. Przyrząd ten miał kształty jeża, a ponatykane w grzbiet wykałaczki imitowały kolce. Najeżona czupryna i moralna dusza adwokata czyniły go dziwnie podobnym do tego porcelanowego potworka. Odkrycie to ucieszyło ją i zabawiło zarazem.
Popadła w jakiś galgenhumor. Zwinęła się w kłębek i ziewnęła bezceremonialnie.
— Pan wie... panie mecenasie, że zaczynam się nudzić piekielnie...
Chrząknął, nastawił się, poczerwieniał.
— Przez ten proces siedzę w mieście jak przykuta. Niedługo zacznę chorować — chorować na ciele i na duszy...
— Ja także siedzę w mieście.
— Tak, ale pan siedzi we dwoje, a ja sama, to ogromna różnica.
— Żona moja wyjeżdża na kilka tygodni do swoich rodziców...
— A...
Pomyślała, iż pan adwokat jest przezorny. Pragnie się zabezpieczyć podczas nieobecności żony. Był to taki sobie ukryty