Strona:Gabrjela Zapolska-Kobieta bez skazy.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Miłości!...
— Pasji, żądzy, namiętności, sentymentu. Jak pani chce. Ja to nazywam miłością! — Słowem, Cour d’amour.
— Och, proszę, bez bluźnierstw.

Nagle zaczął mówić cicho, krając delikatnie kanapkę, przystrojoną jak baletniczka:

Mignon allons voir si la rose
Qui ce matin avait eclose
N’avait perdu à la vesprée
Sa robe...

— Ach! przestań pan, proszę.
Tiens! — Pani nie lubi Ronsarda i jego plejady...
Uśmiechnęła się gorzko.
— Przypomina mi to — rzekła — jedną damę, którą prosiłam, aby przykróciła bębnienie gam swej córki w sąsiedniem mieszkaniu. — „To pani nie lubi muzyki?“
Myślała, że się obrazi, ale on roześmiał się, zjadł kanapkę i odpowiedział:
— Te panie nie są tak jak pani wybredne.
Rena z niewysłowionym niesmakiem potoczyła wzrok dokoła. Zanurzona w rozmowę z Halskim, nie zauważyła, jakie „kolacja“ uczyniła w erotycznym kierunku postępy.
Panie piły od samego początku szampana, racząc się w obrzydliwy i niepomiarkowany sposób tym fałszywym trunkiem. Powoli ordynarność wina, które chłonęły, jego zdemokratyzowanie się, zapoczątkowane przez żydowskich komiwojażerów i koszlawe szansonetki — jakby weszło w krew tych kobiet. Mężczyźni bowiem, przywykli do picia tego brzydactwa, pozostali sobą.
W kobietach jednak przez wszystkie pory przejawiła się trywialność natury sztucznego podniecenia kobiety. Śladu tam nie było namiętności o wielkiej, olbrzymiej sile i linji, która usprawiedliwia nawet zbrodnie — nawet występki...
Tam była szpetota płaska, łażąca po bagienkach małych dreszczyków i duszonych westchnień. Nie było to upojenie dziewki, tonącej w świeżo skoszonym pęku trawy, której woń zawrotna więdnącego kwiecia dyszy na nią całą siłą natury, lecz pisk łaskotanej dziewczyny, którą parobek upoił kieliszkiem wódki i ma za to prawo bezcześcić szpetotą brzydkich gestów.
Rena była trzeźwa — nie piła wcale, nie wysączyła jednego kieliszka. Od samego początku odepchnęła od siebie Alego, który pragnął ją skłonić do przyjęcia udziału w ogólnej pijatyce. Obrażony chłopak poszedł schronić się do drugiego boku uświadomionej panny, która tę część swej indywidu-