Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wpadł w ton ogólny. Co najważniejsza, artyści grali... „stylowo“.
Ażebym zaś nie ściągnęła na siebie zarzutu, iż wojuję nic nie znaczącemi frazesami, pragnę choć w kilku słowach wykazać, na czem zasadzają się ważniejsze w grze aktorskiej style. I tak — idąc od tragedii klasycznej francuskiej, pierwsza jej maniera jest nieruchome stanie w miejscu — deklamacja monotonna — po prostu recytowanie. Dopiero panna Clairon wnosi na scenę jakieś uczucie. — Ożywia grę zapałem (bardzo sztucznym), ale daje to, co my obecnie nazywamy patosem, a na owe czasy było jej miano innowacja. Pojawiają się śmielsze gesta — zmieniają się sytuacje i choć zawsze są to drewniane lalki, jednak te lalki mają pozory życia. Dalej przychodzi okres pewnej maniery i zwracania wielkiej uwagi na publiczność usiłując ją podbić i zniewolić.
I teraz wkroczymy już na nasze sceny, bo od tej liczyć można dopiero powstanie rzeczywistej sztuki w Polsce. A więc komedji Zabłockiego, Niemcewicza, Bogusławskiego. Jest to gra przed samą rampą — frontem do publiczności, gra pełna uszanowania dla publiki, dowcipu i elegancji. Wszystkie „czucia“ są skierowane do sali i artyści nie zwracają na siebie uwagi a ,.poruszenia ciała zastosowują do uczuć, które wyrażają“. Następuje styl Fredry. To jest gra także przed rampą, ale już mniej dla publiczności. Sentyment bierze tu górę w scenach uczuciowych, ale sentyment z 30 roku — tkliwy, jakkolwiek Fredro był oryginalny i nie szedł za prądem ówczesnym. Lecz ludzie mieli inne maniery, inne intonacje głosu — inaczej kostjumy nosili.
Kobiety chodziły jak na kołeczkach, siedziały prosto na twardych kanapkach — mężczyzni robili efekta torsu i nóg. Aktorzy zachować się tak samo na scenie musieli. Ro]e bowiem były cokolwiek szarżowane, ale już artyści grali ze sobą. pomimo, że pewne liczenie się z publicznością wchodziło jeszcze w rachubę. Potem mamy styl Korzeniowskiego. Tu romantyzm bierze górę. W dramacie