Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

logiczniejszy, rzewniejszy życia. Wierzę w malowidło prawdy szersze, bardziej skomplikowane, większe odczucie ludzkości; słowem przypuszczam rodzaj klasycyzmu naturalistycznego“.
Jakże jednak ujmować ową duszę dzisiejszego społeczeństwa, jeśli nie w jej działaniu, nie w tych pozytywnych jej objawach zła i dobra. Że ten objaw jest za świeży, to nie powinno wstrzymywać autora. Naturalnie, skoro ta dusza społeczeństwa przejawia się w drobiazgach życia domowego, nie wolno mieć do niej dostępu, lecz jeżeli jej bagniste wyziewy zaczynają niestety należeć do historji, kiedy stanowią część rozwoju a raczej chwilowego zawahania się w nierównowadze miljonów osobników, to już skarbnica, do której dramaturgowi sięgnąć wolno. A tem bardziej dramaturgowi, mającemu taką jakąś dziwną dojrzałą równowagę w twórczości, jaką ma pan Konczyński.
Jego sztuka przedstawia się, jak wybornie w geometryczne figury pokreślona przestrzeń. Rozłożona symetrycznie akcja nie ma żadnego rozwichrzenia młodości. Przeciwnie, jest tam pewna wytrawność, którą zdobywa doświadczenie. Światła, cienie występują po sobie gładko bez sztuczności, bez naginania sytuacji dla wydobycia efektownych kontrastów, przyczem zdumiewa poprostu siła, z jaką młody ten autor poustawiał swe figury i każdej z nich nadawszy doskonale skreślone cechy charakterystyczne, utrzymał je z tą siłą do końca. Żaden z tych ludzi nie słabnie, każdy idzie osobno, w rozterkach ensemblowych i to imponuje i daje wspaniałe zadatki dla przyszłości autora. Akty pierwszy i drugi są znakomicie nakreślone. Nic się nie dłuży. Widz jest ciągle pod wrażeniem zbliżającej się katastrofy. Każda myśl, każda pauza ma tu znaczenie. Pan Konczyński rozumie wybornie, jak ciężkie jest zadanie scenicznego pisarza. W przeciągu trzech godzin ma stworzyć całe światy, w kilkunastu zdaniach musi oddać często całe kilkadziesiąt lat życia jakiejś postaci. I dlatego pan Konczyński próżno słów nie traci. Wszystko, co mówią w „Otchłani“ na scenie jest