Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Otwarcie nowego teatru we Lwowie dla wszystkich.

Dziś wieczorem przemówi Sfinks, kryjący w sobie od roku zagadkę i zagadką tą zajmujący tłumy.
Przemówi dziś tylko do... wybranych, jutro — pojutrze i szereg lat długich mówić będzie — dla wszystkich.
Czy tylko — dla wszystkich?
Wiem — jestem przekonaną, że wykwintny znawca niejeden wieczór w murach tych spędzi z zadowoleniem i wyszedłszy, szukać będzie w ciszy nocy i wśród gwiazd, w harmonji domowych sprzętów lub w miłosnem marzeniu dalszego ciągu wrażeń, które potęgować będzie oddalenie uniesionej wizji.
To będą mieli znawcy literatury, esteci, wykwintni dyletanci, zapaleni muzycy, wreszcie entuzjaści i snoby lwowskie, udające znawców, estetów i entuzjastów. Lecz społeczeństwo nietylko składa się z estetów i znawców. To wierzch statuy ludzkości — to ta złota palma, która na dachu świeci, to światełka djamentów strojące koronę. Ludzkość ma tors o wiele słabszy, niż stopy — a stopy te choć często bose, są olbrzymie i potężne. Stopy te — to proletarjat i ten dźwiga tors i koronę estetów. Ze stopami temi liczyć się należy, boć one niosą tors coraz wyżej i zapomniane i poniewierane, gangreną okryć się mogą.
A gangreny takiej nic nie wstrzyma. Pójdzie ona szybko mimo wspaniałych szat i brylantów, w jakie wierzch statuy się przystroi. Dojrzą ją inni, bo purpura fałszu i ego-