Strona:Gabriela Zapolska - Dwóch.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Człowiek potrzebuje przestrzeni, światła, inaczej lepiej się od razu położyć w trumnę...
Chłopak zaczynał nawet znajdować, że trzydzieści dwa pokoje, to mało dla niego i dla jego rodziny. Imaginacya jego raz w ruch puszczona, galopowała dalej. Marzył teraz o olbrzymich koszarach, w których byłoby izb bez bez liku. Chciał mieć dom tak duży jak... watykański pałac. Słyszał, że Ojciec święty ma dom mieszkalny, w którym nie zna nawet ilości pokojów. Józio pragnął mieć taki Watykan i codzień odkrywać nowe w zakamarkach skrzydeł pałacu.
Tymczasem pocieszał się salą balową, która zaokrąglała się olbrzymio i wysoko, z oznaczonem przez Okińskiego miejscem na estradę dla muzyki. Józio drobny, mały ze swą ostrzyżoną główką kręcił się po tej pustce, podrygiwał i podskakiwał a jego jasna bluzka szarzała w ciemniejącej przestrzeni jak listek jesienny wiatrem miotany.
Z góry po przez belkowanie dachu padał zmrok wieczorny i niebo przed chwilą gorejące od słonecznego blasku nabierało teraz jasnej barwy opalu. Delikatne liliowe tony poprzedzały nadejście cieniu. Od wsi dolatywały kołatki bydła i skrzyp żórawi. Jakiś koń zarżał kilkakrotnie i umilkł.
Drzewa nawet nie szumiały, zdjęte potrzebą odpoczynku.
Wśród szkieletu sali balowej kręciło się małe stworzenie, projekt człowieka, rozdęte pychą ze zbudowanej klatki i wyciągając w przestrzeń drobne rączyny, obejmowało w posiadanie to „swoje“, którem odgraniczyć się chciało od reszty ludzkości.

∗                    ∗

Pomiędzy robotnikami, Ułas był najmłodszy. Używano go do noszenia gruzu i podawania cegły. Za całe okrycie miał majtki parciane i koszulę podpasaną czerwonym, obszarpanym pasem.